11 marca 2009

Kryzys niestraszny PZU

Gigant zarobił w ubiegłym roku 2,3 mld zł. - Jeśli popatrzymy na inne firmy, to jesteśmy mistrzami świata - mówi prezes PZU. Wynik rzeczywiście jest imponujący.

Najwięksi ubezpieczyciele - AIG, Allianz i Aviva - zakończyli ubiegły rok stratą. Pozostali - AXA, Munich Re i Generali - wyszli nad kreskę, ale zarobili od 41 do nawet 84 proc. mniej niż rok wcześniej. W przypadku PZU zysk za 2008 r. był niższy o jedną trzecią. - Mimo kryzysu osiągnęliśmy i tak czwarty wynik w historii spółki - cieszy się prezes Andrzej Klesyk.

Gorszy wynik to głównie efekt niższych zysków z inwestycji. W ubiegłym roku PZU zarobiło na nich 847 mln zl, aż o 67 proc. mniej niż przed rokiem. - Na giełdę nie mieliśmy żadnego wpływu, tak wielkich strat nie było jeszcze przecież w Polsce nigdy - tłumaczy Klesyk. Jego zdaniem przyczynił się do tego też dramatyczny spadek rentowności obligacji. - Najważniejsze, że nie straciliśmy ani złotówki na inwestycjach - zapewnia.

Na zysku zaważyło również utworzenie 300 mln zl rezerwy na renty wypłacane poszkodowanym z polis komunikacyjnych OC (podobnie zrobiło wiele innych firm ubezpieczeniowych w Polsce). Kolejne 247 mln zł kosztował PZU podatek Religi, czyli opłata na leczenie ofiar wypadków drogowych płacona do końca ubiegłego roku przez ubezpieczycieli do Narodowego Funduszu Zdrowia.

Grupa PZU sprzedała polisy za rekordową sumę 21,5 mld zl. To niemal o 40 proc. więcej niż przed rokiem. Największa w tym zasługa PZU Życie, które może się pochwalić 80 proc. wzrostem zebranych składek, do 13 mld zl. Wszystko dzięki współpracy z bankami. W bankowych okienkach Polacy kupili polisy PZU zaprzeszło 6,3 mld zł. To ponad pięciokrotnie więcej niż rok temu.

Z ubezpieczeń majątkowych PZU zebrało 8,2 mld zl, o 3 proc. więcej niż przed rokiem. To oznacza, że nadal - choć już wolniej - traci udziały w ubezpieczeniowym torcie. - Rośniemy i bronimy tych segmentów rynku, na których nam zależy, odpuszczamy tam, gdzie jest to nieopłacalne - tłumaczy Klesyk.

Dobrze wiedzie się towarzystwu emerytalnemu i towarzystwu funduszy inwestycyjnych PZU, które w sumie zarobiły prawie 120 mln zl. Gorzej sytuacja wygląda w spółkach na Ukrainie i Litwie. Obie zakończyły ubiegły rok stratą. - Mamy problem na Ukrainie - przyznaje Klesyk. Przypomina, że zysk za 2007 r. był papierowy. Spółka musiała go wykazać, bo inaczej nie przedłużono by jej licencji. - W ubiegłym roku biznes był już rentowny, ale zyski zjadają nam koszty administracyjne - dodaje.

Jeszcze nie wiadomo, co PZU zrobi z ubiegłorocznym zyskiem. W grę wchodzi wypłata dywidendy lub zasilenie już wysokich kapitałów własnych spółki. Ostateczna decyzja należy do akcjonariuszy, czyli skarbu państwa i holenderskiego Eureko. - W chwili obecnej lepiej mieć więcej niż mniej, ale to akcjonariusze zdecydują, czy i ile kapitału zostawią w spółce - mówi Klesyk. W połowie stycznia minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział, że dywidenda - podobnie jak w 2006 i 2007 r. - zostanie w PZU i będzie przeznaczona na inwestycje.

- Jesteśmy bardzo zainteresowani częścią AIG w Europie Środkowo-Wschodniej - zapowiada Klesyk. W tym roku prezes PZU spodziewa się wyniku na poziomie zbliżonym do ubiegłorocznego.

- Dokładnych szacunków nie ma - mówi Klesyk. 

(Marcin Bojanowski, Gazeta Wyborcza, 11 marca 2009 r.)

Zamknij